Obserwatorzy

poniedziałek, 14 maja 2012

Wspólnicy - powieść w odcinkach. Rozdział 2.




ROZDZIAŁ 2

*

… i dlatego, Wysoki Sądzie, mając na uwadze wszystkie okoliczności przedmiotowej sprawy, w szczególności zaś, iż Ballencier & Vallerie w Lyonie używała linii produkcyjnej w sposób niezgodny z jej przeznaczeniem wskazanym w umowie, a także stosowała nieodpowiednie do rodzaju urządzeń surowce i komponenty, mój klient nie ponosi odpowiedzialności za szkodę powstałą po stronie Association Ballencier & Vallerie w Lyonie, co w pełni uzasadnia zgłoszone przez mego mandanta żądanie oddalenia powództwa – tak zakończył blisko półgodzinną mowę końcową Guillame Dupont przed trzyosobowym składem Sądu Arbitrażowego, nim z głębokim westchnieniem usiadł na ławie po prawej stronie sali. 




Dochodziła szesnasta, adwokat czuł się znużony. Od początku nie wierzył w powodzenie sprawy Lucasa, ale postanowił zrobić, co tylko było w jego mocy, i choć arbitrzy słuchali w milczeniu, a przewodniczący z rzadka nawet kiwał potakująco głową, Guillame’owi ciągle wydawało się, że to tylko ironiczny grymas ze strony sędziego Lapierre’a. 



Po blisko dwudziestu latach praktyki w zawodzie, kilometrach wydeptanych sądowych korytarzy, tysiącach rozpraw, setkach wygranych spraw i dziesiątkach przegranych, mecenasowi Dupont wciąż wydawało się, że sędziowie z niego szydzą. Co prawda nie w sposób jawny, co to, to nie, ale przynajmniej, iż przypatrują się mu z ironicznym półuśmiechem i politowaniem nad jego histerycznym miotaniem się między jednym faktem a drugim, między wnioskiem a domniemaniem, między kolejnymi zdaniami przemów bogato okraszonymi łacińskimi sentencjami…  Histeryczne przekonanie Duponta o własnej nieporadności na sali sądowej skutkowało tymczasem błyskotliwymi, choć często trudnymi w odbiorze dla słuchaczy przemowami. Gęsto wplatane w wywód łacińskie zwroty i maksymy bez wątpienia nie ułatwiały ani procesowym przeciwnikom, ani samym sędziom zrozumienia toku myślenia doświadczonego adwokata. Nie inaczej było i tym razem – broniąc spółki Lucas przed roszczeniami Ballencier & Vallerie z tytułu wad powykonawczych, które ujawniły się po roku od zamontowania przez Lucasa na zamówienie Ballencier nowej linii produkcyjnej perfum, Dupont stanął na wysokości zadania, nawet jeśli nie do końca zdawał sobie sprawę, jakie wrażenie wywarł na arbitrach. 



- Wyrok w imieniu Republiki, proszę wstać! – gromki, basowy głos przewodniczącego Lappierre’a wyrwał Duponta z chwili zadumy – Sąd Arbitrażowy, w składzie tu obecnym: Lapierre, Trisac, Clebon, w dniu dzisiejszym, w sprawie z powództwa Associacion Ballencier & Vallerie w Lyonie przeciwko Lucas pool w Marsylii o zapłatę kwoty 500 000 euro, w punkcie pierwszym powództwo oddala. W punkcie drugim zasądza na rzecz pozwanej od powódki kwotę 7 200 euro tytułem zwrotu kosztów postępowania. Dzisiejszy wyrok jest ostateczny i nie podlega zaskarżeniu.
Proszę usiąść, sąd ogłosi ustne motywy rozstrzygnięcia.



Dupont uzasadnienia słuchał już tylko jednym uchem, zapatrzony w zimne oblicze posągu Temidy stojącego w przeciwległym rogu sali. Jego rola była już skończona, nieznacznym skinieniem głowy odpowiedział na pełne rezerwy gratulacje reprezentującej Association Ballencier adwokat Camille Grevert, i z poczuciem ulgi opuścił budynek sądu. Myślał już o spotkaniu z Georges’em, którego zaprosił na popołudniową kawę i cygaro do biura. Wszak sprawa, którą miał dla niego była zbyt poufna, by omawiać ją w obecności świadków w jedynej w miasteczku kawiarni…






**

W dziesięć minut po wyjściu Duponta na sprawę Lucasa Apollinaire nadal hipnotyzował wzrokiem swój telefon komórkowy. Bez trudu odnalazł w kontaktach numer paryskiej kancelarii Agnes, ale wciąż nie mógł zdobyć się na odwagę by zadzwonić. Próbował ułożyć sobie w myśli, co powie, kiedy już asystentka pani mecenas zrealizuje połączenie, ale przenikliwy strach odbierał mu całą inicjatywę. 



Po tym, co zaszło dziesięć lat temu w Saint-Tropez, kiedy z pierścionkiem zaręczynowym w kieszeni w przeddzień planowanych oświadczyn uciekł nocą z hotelu, nie zostawiając Agnes żadnej wiadomości, trudno się dziwić, że wciąż bał się usłyszeć jej głos. Nawet po latach dławiło go poczucie wstydu, że strach przed utratą wolności okazał się silniejszy od jego miłości do Agnes, a jego niedojrzałość przyczyną ich zerwania. Agnes Dubarry nie przyjęła jego przeprosin i już nigdy nie dowiedziała się, że mogła zostać Madame Dulac… 



Przywołując całą swą stanowczość i silną wolę, wziął głęboki oddech i wykręcił numer. Po nieskończenie długim sygnale oczekiwania zelektryzowało go powitanie mecenas Dubarry: - Bonjour, c’est le bureau d’avocat du Agnes Dubarry. Proszę zostawić wiadomość po sygnale... 



Apolinaire gwałtownie wypuścił powietrze i rozłączył się, zanim jeszcze wybrzmiał sygnał automatycznej sekretarki. Uspokoił skołatane nerwy łykiem zimnej kawy ze stojącej na biurku filiżanki, i jeszcze raz wybrał numer. Wiedział już, jaką wiadomość zostawi. 

- Bonjour, c’est Dubarry qui parle – niespodziewanie w słuchawce odezwał się melodyjny głos Agnes, taki sam, jaki Apolinaire pamiętał jeszcze z lat wspólnych studiów na Sorbonie.
- Bon…bonjour Agnes – wydusił wreszcie, kompletnie zaskoczony.
- Qui parle? Kto mówi?! – zniecierpliwiony głos Agnes wibrował lekką nutką przerażenia.
- Mówi Apollo – drewnianym tonem oświadczył Dulac, starając się opanować drżenie dłoni, w której trzymał telefon.
Po drugiej stronie zaległa głęboka cisza. Apolinaire modlił się w duchu, aby Agnes rzuciła słuchawką i zakończyła tę farsę, ale widać nie było mu to dane. Nie pamiętał już przemowy, którą jeszcze przed chwilą chciał nagrać na sekretarkę, a Agnes milczała uparcie, zrzucając na niego cały ciężar tej rozmowy.
- Agnes… wiem, że nie powinienem nawet dzwonić, ale mam dla Ciebie zawodową propozycję, to wszystko. Wiem, że nie chcesz wracać do tego, co było.
- Mam nadzieję, że nie szukasz u mnie pracy? – zakpiła Agnes, widać wyznając zasadę, że najlepszą linią obrony jest atak.
- Nie, wręcz przeciwnie. Mam klienta, którego nie mogę reprezentować z osobistych względów i chciałem ci oddać to intratne zlecenie – Apolinaire poczuł się już nieco pewniej, wchodząc na grunt zawodowych spraw, i jednym tchem wyjaśnił powód telefonu. Nie czekając na odpowiedź Agnes, kontynuował:
– Moja asystentka prześle ci akta sprawy i przekaże szczegóły, a wynagrodzenie ustalisz już z klientem. Nie będziemy musieli się kontaktować…
- Jeśli tylko tyle, to niech do mnie zadzwoni ta twoja zapewne śliczna sekretarka. Zobaczymy. – rzuciła ironicznie do słuchawki Agnes i zakończyła rozmowę.
Apolinaire nie zdążył powiedzieć już niż więcej. Dopił resztę kawy, i zadzwonił do Pierre’a Bouteille, aby wyjaśnić mu nieoczekiwaną zmianę pełnomocnika. 



Mimo wybuchowego charakteru Pierre’a, rozmowa z nim nie była dla Dulaca niczym szczególnym w porównaniu z konwersacją z Agnes, pod wpływem której pozostawał jeszcze przez długi czas.



***

Dupont niespiesznym krokiem wracał do kancelarii. Jak zwykle głęboko zamyślony, nawet nie spostrzegł, a już skręcał obok merostwa w ulicę Victora Hugo. Przelotnie spojrzał na rząd secesyjnych kamienic, i choć przewieszona przez ramię toga i teczka z aktami ciążyły mu niemiłosiernie, skierował się do mieszczącej naprzeciwko kancelarii kwiaciarni Madame Genevieve Lapin. 







Urocza właścicielka stała jak zawsze za ladą i z pięknym uśmiechem ułożyła dla Guillame’a bukiet herbacianych róż. Dupont zapisał adres na bileciku, elegancko wręczył banknot Madame Lapin i wyszedł zapominając o reszcie. 






Kwiaciarka pokiwała ze zdziwieniem głową, ale Jean’owi - dostawcy kwiatów w miasteczku - kazała tylko jak najszybciej doręczyć bukiet pod wskazany adres. 






Dupont w swym gabinecie zastał Georges’a czekającego nad filiżanką kawy. To Mademoiselle Marie była tak miła, i zaparzyła kawę przed zamknięciem sekretariatu. 



- Witaj Georges, może cygaro? – Guillame przywitał brata, zapominając jak zwykle, że brat nie toleruje tytoniu pod żadną postacią.
- Nie, dzięki. Mów, o co chodzi, bo mamy dużo zleceń. Wiesz, głównie zdradzane żony i zdradzani mężowie…



- Oszczędź mi szczegółów – Gui uśmiechnął się krzywo – Będziesz miał więc jeszcze jedno zlecenie od zdradzonej żony…



Adwokat i detektyw przez blisko godzinę omawiali sprawę Bouteille’ów.






Georges Dupont jeszcze tego samego wieczoru odnowił znajomość z Florence Larenne, recepcjonistką najelegantszego hotelu w miasteczku. Gdzie indziej mógłby bowiem zatrzymać się ze swoją maitresse Patricią nouveauriche Pierre Bouteille, jak nie w urządzonym w stylu  Ludwika XVI apartamencie z widokiem na pola lawendy?...




Jego wywiad przyniósł rezultat w postaci dwóch zdjęć, ale już jedno z nich wystarczyłoby Guillame’owi, aby Eveline Duroi dostała rozwód z wyłącznej winy męża.





****

Z wybiciem dziewiętnastej Guillame zamknął akta ostatniej sprawy i wrzucił teczkę do szuflady biurka. Zamknął kancelarię i odetchnął wieczornym powietrzem, obrzucając długim spojrzeniem fasady kamieniczek, na których kładły się promienie zachodzącego słońca. Wracał do domu wdychając zapach lawendy i jaśminu z okolicznych ogródków i  słuchając gwaru mieszkańców, którzy tłumnie oblegali kawiarniane stoliki na głównym placu miasteczka. Nie pociągało go jednak wieczorne życie miasta, wino, dancingi i gra w kule na trotuarze, rozrywki właściwe dla panów w jego wieku. Jak zawsze z troską myślał o Marcelu i o jego wybrykach, ale dziś jego myśli zaprzątała jeszcze Eveline, córka doktora Jeana Duroi, z którym od lat łączyła go głęboka przyjaźń.
Guillame skręcił w rue Arsena Lupina, minął budynek Gendarmerie i po kilku krokach zadzwonił do drzwi willi doktora Duroi.
- Bonsoir Gui! Zapraszam na koniak i cygaro – lekarz szczerze ucieszył się na widok Guillame’a.
- Bonsoir Jean! 



W salonie doktora, przy ogniu z kominka, w kadzidlanym dymie cygar, panowie pogrążyli się w rozmowie. Za oknami zapadł już niepostrzeżenie zmrok, a butelka z koniakiem pokazała dno, gdy Guillame zaczął się zbierać do domu. 




Przy pożegnaniu Jean Duroi z wdzięcznością spojrzał w oczy przyjacielowi. Był pewien, że Guillame zrobi wszystko, aby pomóc Eveline:
- Dziękuję że zająłeś się sprawą Eveline. A jeśli Georges będzie miał dowody… -
- Pewnie już je ma, Jean. Bądź dobrej myśli – Gui uśmiechnął się lekko, chcąc dodać przyjacielowi otuchy.
- Dziękuję, Gui. A moja córka dziękuje za kwiaty. Nawet nie wiesz, jaką przyjemność jej sprawiłeś.
- Nie ma za co, Jean – oświadczył Guillame, i uchyliwszy kapelusza z galanterią gentelmana starej daty, poszedł w górę ulicy Arsena Lupina.  Stary doktor jeszcze długo patrzył, jak sylwetka przyjaciela rozpływa się w mlecznym świetle latarni. 


KONIEC ROZDZIAŁU DRUGIEGO 


24 komentarze:

  1. prześliczna kwiaciarnia, zachwycił mnie wybór kwiatów! do tego te doniczki, wiaderka, i konewki - co za dokładność wykonania dioramy!

    OdpowiedzUsuń
  2. Doskonałe niczym Chateau Petrus rocznik 1980 :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cały tekst jest tak dobry, że nawet nie musiałoby być zdjęć :) Te zaś są idealnym dopełnieniem wszystkiego - piękna kwiaciarnia, sąd, biuro i wszystko inne jest wykonane z ogromną dokładnością i strasznie, strasznie za to podziwiam. Czekam z niecierpliwością na następny odcinek!

    OdpowiedzUsuń
  4. Hello from Spain: congratulations for these dioramas. The photos, clothes and furniture all looks real. Congratulations on this great work. You make perfect scenes. I really like the court and judges' robes. The florist has flowers ideals. Barbie is very pretty and Ken is well on his motorcycle. Keep in touch

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem pod mega wrażeniem i tekstu i dioramek i strojów! Po prostu ŁAŁ !

    OdpowiedzUsuń
  6. O rany, po prostu brak słów zachwytu, wszystko jest tak doskonale skomponowane- i tekst i sceny dopracowane w najdrobniejszych szczegółach! Jedno wielkie WOW!!

    OdpowiedzUsuń
  7. To bardzo miłe, że mam tylu czytelników :) Dziękuję za odwiedziny i komentarze i cieszę się, że moja radosna twórczość się podoba. Będziecie moją motywacją, aby kolejny rozdział, pomimo czasochłonnej realizacji miniatur i dioram, pojawił się jak najszybciej.

    Jewel Snake: kwiaciarnia była chyba jak do tej pory moim najdłuższym projektem - może mniej pracochłonnym niż sąd, bo wszystkie mebelki zrobiłam sama, a w kwiaciarni jest ich mniej, ale dużo czasu zajęło oczekiwanie, aż dotrą wszystkie drobiazgi zamówione w sklepach internetowych ;)

    Valhalla: To najbardziej wyrafinowany komplement,jaki mogłam dostać. Merci beaucoup :)

    Paumar: w założeniu staram się, aby zarówno tekst, jak i zdjęcia mogły funkcjonować niezależnie od siebie, przekazując tę samą historię na tyle, na ile jest możliwe :)

    Marta: Thank you for your wonderful comment. I'm very happy that you like my dioramas and clothes (robes of judges are made by my mother). I regret very much, but I don't have so many time to write the story about the attorneys in english too... But I think about a short summary in english of each chapter. Keep in touch

    Ola -o62: Dzięki za odwiedziny, togi sędziowskie w tym poście to dzieło mojej mamy :)

    Privace: Wszak już Michelangelo Buonarotti mawiał, że nie należy lekceważyć szczegółów, bo od nich zależy doskonałość ;) Perfekcja to u mnie jeszcze nie jest, ale trzeba się wciąż starać :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kwiaciarnia wymiotła zdecydowanie najbardziej realna.
    Sypiania zwykła inne gusta mamy chyba:D, ale pomysł na sąd super:)

    OdpowiedzUsuń
  9. An outstanding share! I've just forwarded this onto a colleague who has been doing a little homework on this. And he in fact ordered me dinner due to the fact that I found it for him... lol. So let me reword this.... Thanks for the meal!! But yeah, thanks for spending the time to talk about this topic here on your web site. payday loans
    Feel free to surf my web blog : payday loans

    OdpowiedzUsuń
  10. Nawet nie chcę wiedzieć ile czasu zajmuje przygotowanie takiego posta. I chodzi mi to o lalki i o dioramy.
    Dopiero co Cię znalazłam, ale zostaję na dłużej!

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo ładna kolekcja i super blog! Gratuluje :)
    Mam do pytanie: kupiłem ostatnio kolekcjonerską Barbie Dynasty™ Barbie® Doll Krystle. Jest wspaniała, ale jej włosy to jeden wielki sztywny chełm... Na pewno wiesz o co mi chodzi. W jaki sposób mogę je umyć/uczesać/cokolwiek aby były miłe w dotyku, normalne? Mój e-mail to: adi61289@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  12. Τhank you fοr the auspіcious ωriteup.
    It in faсt wаs a amusеment accοunt it.

    Look advancеd to far added agгеeаble from yоu!
    By the way, how can wе communісаte?
    Check out my webpage ... loans for bad credit

    OdpowiedzUsuń
  13. I like the hеlрful informatіοn
    you provіde in youг articleѕ. I will booκmагκ yοur blog and check
    agаіn heгe fгequently. I am quitе ѕure ӏ will learn lots of nеw stuff right
    here! Beѕt of luck for the neхt!
    Here is my web-site :: loans for bad credit

    OdpowiedzUsuń
  14. If you would liκe tо improνe your knoωledgе sіmply keep visitіng this webѕite and be uрdatеd with the lateѕt news poѕted herе.
    Also see my site :: loans for bad credit

    OdpowiedzUsuń
  15. Excellent, whаt а webpage it is! This ωeblog pгesents ѵaluable ԁata to
    us, keeр it up.

    Му pаge :: one month loan
    Feel free to surf my web blog - one month loan

    OdpowiedzUsuń
  16. Ιf you arе going for bеst contentѕ like
    I do, only go to see thiѕ wеb site everyday as it οffeгs quality
    contents, thаnks

    Here iѕ my blog poѕt ... Engagement Rings
    Also see my webpage > Engagement Rings

    OdpowiedzUsuń
  17. http://www.connorsloans.co.uk/http://www.connorsloans.co.uk/http://www.connorsloans.co.uk/http://www.connorsloans.co.uk/http://www.connorsloans.co.uk/http://www.connorsloans.co.uk/http://www.connorsloans.co.uk/http://www.connorsloans.co.uk/http://www.connorsloans.co.uk/http://www.connorsloans.co.uk/My famіlу еvеry time
    say that I am killing mу time herе аt ωеb, exceрt I knoω I am
    getting knowledge all the tіme by геaԁing thеs good
    content.

    Feel free to surf to mу ωeb blog :: guaranteed payday loans
    Feel free to visit my webpage - %anchor_text%

    OdpowiedzUsuń
  18. Hey there, You have ԁοne а fantastic
    job. I'll certainly digg it and in my opinion recommend to my friends. I am sure they'll be bеnefiteԁ from thіs site.


    my page ... instant cash

    OdpowiedzUsuń
  19. What's Happening i'm new to this, I stumbled upon this I've discovered It absolutely helpful and it has aided me out loads. I'm hoping to contribute & help othеr users like itѕ helpeԁ mе.
    Goοd job.

    Also viѕit my web-site; diet

    OdpowiedzUsuń
  20. Ηi, i thіnκ thаt i saw yοu ѵisitеd my weblog
    so i сame to “rеturn the favоr”.I
    am tгying tο finԁ things to imprоve my web sіte!

    I suppоsе its ok to use a feω of your ideas!
    !

    Нeгe is my blog :: bad credit payday loans

    OdpowiedzUsuń
  21. Нaѵе you eѵeг thоught about incluԁіng a little
    bіt mοre thаn ϳust youг аrticleѕ?
    I meаn, ωhat уou say is vаluable and all.
    Вut thinκ abоut іf you aԁdeԁ
    some great photоs or viԁeos tο give your postѕ more,
    "pop"! Υοur content іѕ eхcеllеnt but wіth рicѕ and
    ѵideο clіpѕ, thіs sitе could ԁеfinіtely be one of the gгеatest in its niche.
    Awеѕome blog!

    Loοk аt mу page; keyword
    My page > keyword

    OdpowiedzUsuń
  22. Hеya i'm for the first time here. I found this board and I find It truly useful & it helped me out a lot. I hope to give something back and aid others like you helped me.

    my web site ... diet

    OdpowiedzUsuń
  23. Very nіce wгite-up. I absolutely love this ѕite.
    Ѕtick ωith it!

    Feel frеe to νisit my blog post ... instant cash

    OdpowiedzUsuń
  24. Hі, ӏ do think thіs іs an eхcellent blog.
    I stumbledupοn it ;) I mаy геѵisit once again
    since I book-marked it. Monеу anԁ
    frеeԁom is the greatest way tο
    change, maу yοu be rich and continue to
    guide other ρeοple.

    Mу ωeb page: fast payday loans

    OdpowiedzUsuń